We Francji koronawirus jest szczególną klęską dla winiarzy. Producenci wina obawiają się, że epidemia spowoduje liczne bankructwa. Trunek stanowi bardzo ważną część gospodarki tego kraju, będącego pierwszym światowym eksporterem tego trunku.
Producenci wina obawiają się, że nie uda im się sprzedać swoich wyrobów. Prawdopodobnie dojdzie do dramatycznego spadku cen, co doprowadzi do upadku wielu winiarzy.
Prezes europejskiej konfederacji winiarzy indywidualnych CEVI, Thomas Montagne, zwrócił się do instancji europejskich na dzień przed Wielkanocą o pomoc w destylacji, magazynowaniu win i zmniejszeniu wydajności produkcji.
Pomoc określił jako konieczną, gdyż sektorowi grozi katastrofa, która ma bezpośrednie oddziaływanie na zatrudnienie, turystykę i ogólny rozwój regionów wiejskich.
– Pomoc unijna może zapobiec katastrofie. Jej brak w momencie dramatycznego spadku sprzedaży i wstrzymania eksportu z powodu izolacji sanitarnej doprowadzi do natychmiastowego problemu z płynnością. Następnie zaś do spadku równowagi rynkowej, co zaowocuje spadkiem cen – ocenia Thomas Montagne.
Prestiżowa gazeta „La Revue du Vin de France” bije na alarm. Odwołanie salonów winnych i zamknięcie sprzedaży w gospodarstwach pozbawia licznych winiarzy podstawowej możliwości zbytu.
Francoise Jeanniard, właścicielka winnicy w Burgundii, niemal całość dochodów czerpie z kontaktów na salonach. Odwiedza ich 15 w ciągu roku.
– W tym roku odwołano już trzy salony, to katastrofa – mówi Francoise Jeanniard.
We Francji nie odbyły się dwa ważne salony w Paryżu i Bordeaux. Ogromne targi ProWein w Dusseldorfie odłożono na rok następny. Podobnie jak nowojorskie USA Trade Tasting, odwiedzane przez tysiące zawodowych nabywców.
Problemem jest opłacanie pracowników niezbędnych w okresie, gdy winnica zaczyna się zielenić.
– Właściciele winnic mają miesiąc, co najwyżej dwa płynności finansowej. To dla nich katastrofa gospodarcza i finansowa – mówi Alain Vautherot, szef działu handlowego stowarzyszenia winiarzy Patrimoine de Terroirs.
– Zwykle wysyłam wina do Chin i do USA, ale te kierunki są obecnie zablokowane. W Europie rynek się zatrzymał. Sprzedaję do restauracji, ale restauracje są zamknięte. Sprzedaję bezpośrednio z winnicy, ale zamiast 15 klientów dziennie mam jednego co dwa tygodnie – relacjonuje Jean-Marie Fabre, prezes stowarzyszenia winiarzy indywidualnych.
Nadal pracując próbują ratować się Elisabeth i Marie-Laurence Saladin, uprawiające winnicę Cote du Rohne w Saint Marcel d’Ardeche w południowej Francji.
– Z powodu izolacji sanitarnej organizujemy się w pracy tak, żeby się nie stykać. Udało nam się wysłać dwa duże zamówienia do Szwecji i USA, mamy też kilku francuskich klientów. Ale obroty spadły o 80 proc. Ludzie zamawiają, lecz są kłopoty z dostarczeniem – wyjaśnia Elisabeth Saladin.
.
Wina z tej winnicy od lat cieszą się wielkim powodzeniem, co pozwoliło właścicielkom zachować płynność finansową.
– Jedynym naszym zmartwieniem jest żeby starczyło na wynagrodzenie dla pracowników – konkluduje właścicielka winnicy Cote du Rohne.
Red. (źródło: PAP)