Trend turystyki kulinarnej rozwija się coraz szybciej. Smaki polskiej turystyki kulinarnej najłatwiej poznać w dużych miastach. Choć coraz częściej agroturystyka, małe pałacyki, zamki oraz festiwale jedzenia nastawione są na to, aby przyciągać gości, którzy są kulinarnymi turystami.
Polacy wyjeżdżają nie tylko po to, aby zwiedzać zabytki i odpoczywać na łonie natury. Zapoznają się też ze stylem życia mieszkańców danego kraju czy regionu, ich tradycjami, kulturą. Zdaniem ekspertów, chcą także poznać smaki polskiej turystyki kulinarnej.
Większe, a powoli i mniejsze miasta, od lat organizują dwa, a nawet kilka razy w roku festiwale, czy dni kulinarne. Nie tylko okazjonalne uroczystości są dobrym miejscem do poszukiwania dobrej jakości produktów. Takie miejsca to także bazary i rynki.
Polskie hity kulinarne to m.in. miody i gęsina. Ale na liście produktów cenionych królują również sery, jak np. koryciński, czy oscypek, a także słodki sękacz i mocne alkohole. Pojawiają się również nowości, jak piwa rzemieślnicze, nalewki oraz wina z polskich winnic.
Na mapie kraju jest już ponad 30 szlaków kulinarnych. Można wybrać się na wyprawę szlakiem miejskim, który pozwala zapoznać się z ofertą restauracji np. w Poznaniu czy Gdyni.
Szlaki tematyczne proponują także zapoznanie się chociażby z tematem gęsiny w województwie kujawsko–pomorskim. Ale są też szlaki monograficzne prezentujące dziedzictwo kulinarne poszczególnych regionów, chociażby szlak turystyczny „Śląskie Smaki”, czy „Małopolska Trasa Smakoszy”.
Dla zagranicznych turystów ciekawą propozycją może być podróż szlakiem kuchni mniejszości etnicznych, dawnych kresów, czyli kuchni litewskiej lub ukraińskiej.
Polacy natomiast od kilku lat najchętniej wybierają się w kulinarne podróże do Hiszpanii, Włoch, Grecji, Chorwacji czy Francji. Choć tę ostatnią oceniano jako zbyt drogą, więc mało dostępną. Często wybieraliśmy też Anglię, ale przekonaliśmy się również do Tajlandii, Wietnamu. Antypody, jak Chiny czy Japonia, znajdowały się poza naszym zasięgiem.
Red.
