Długi branży gastronomicznej wzrosły do 671 mln zł – informują Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor i BIK. Zaległości branży gastronomicznej w ciągu kwietnia i maja zwiększyły się o ponad 23 mln zł (3,6 proc.), do 671 mln zł. Najszybciej długów przybywało firmom cateringowym i mobilnym punktom sprzedaży posiłków (o 10 proc.).
Jak podkreślają eksperci BIG InfoMonitor, branża gastronomiczna jest jedną z tych, które bardzo mocno ucierpiały z powodu pandemii koronawirusa. W efekcie, długi branży gastronomicznej dynamicznie rosną.
Po tygodniach całkowitego zamknięcia i trudnym powrocie do prowadzenia działalności z uwzględnieniem restrykcyjnych wymogów sanitarnych, branża gastronomiczna stara się odrobić stracony czas i zyski. Jak wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, zaległości sektora w ciągu kwietnia i maja wzrosły o ponad 23 mln zł (3,6 proc.), do 671 mln zł. Najszybciej długów przybywało firmom cateringowym i mobilnym punktom sprzedaży posiłków (o 10 proc.). Czy powrót klientów, wakacje, łatwiejszy dostęp do pracowników oraz zauważalne w ostatnim czasie podnoszenie cen poprawią sytuację restauratorów?
Spadek obrotów o 80-90 proc.
Branża gastronomiczna jest jedną z tych, które bardzo mocno ucierpiały w efekcie pandemii koronawirusa. Po zamknięciu nie wszystkie lokale zdecydowały się na powrót do działalności na zasadach uwzględniających daleko idące obostrzenia wprowadzonego reżimu sanitarnego. Część przedsiębiorców kalkulowała, że konieczne zmiany organizacyjne wymagają zbyt dużych nakładów inwestycyjnych, przy znacząco zmniejszonej liczbie potencjalnych klientów, co i tak ogranicza bieżące przychody placówek.
– Nieliczne restauracje, już wcześniej operujące w takim modelu, kontynuowały działalność dzięki posiłkom oferowanym na wynos lub z dowozem. W przypadku wielu wprowadzenie takiej formuły w ogóle nie było możliwe. Albo ze względu na konieczność poniesienia dodatkowych kosztów, albo przez niedostosowaną ofertę – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Według szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego, zamknięcie stacjonarnych punktów gastronomicznych spowodowało spadek obrotów branży o 80-90 proc. Nie powinno więc dziwić, że wiele firm nieprzygotowanych na taką sytuację rynkową było zmuszonych zamknąć działalność. Te, które jeszcze funkcjonują, najczęściej wskazują wśród barier w prowadzeniu biznesu niepewność dotyczącą ogólnej sytuacji gospodarczej (66,6 proc. w czerwcu, a 29,4 proc. przed rokiem) – wynika z badania koniunktury przeprowadzonego przez GUS. Najbardziej spadła natomiast uciążliwość bariery związanej z niedoborem wykwalifikowanych pracowników (z 25,8 proc. do 7,1 proc.).
Według danych GUS, branża gastronomiczna w czerwcu wykazywała znacznie mniej niekorzystne nastawienie niż jeszcze miesiąc wcześniej. Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury kształtuje się na poziomie minus 29,5 (minus 66 w maju). Jej poprawę odnotowuje 19,2 proc. badanych firm, a pogorszenie – 48,7 proc. Przed miesiącem te wartości wynosiły odpowiednio 6,7 proc. i 72,7 proc.
Goście ostrożni po odmrożeniu
Widok zatłoczonych deptaków i ogródków restauracyjnych jest coraz powszechniejszy. Badania przeprowadzone na zlecenie BIG InfoMonitor pokazują jednak, że w rzeczywistości po odmrożeniu gospodarki goście wcale nie rzucili się do swoich ulubionych lokali:
- Zaledwie 5 proc. z nich odreagowuje kwarantannę i korzysta z restauracji częściej niż przed pandemią.
- Prawie co czwarty wrócił do wcześniejszych nawyków i stołuje się na mieście tak jak wcześniej.
- Jedna trzecia bywa jednak w lokalach rzadziej niż kiedyś.
- Aż 39 proc. badanych zadeklarowało, że w ciągu dwóch miesięcy od ponownego otwarcia, w ogóle nie poszło do restauracji.
Zaległości cały czas rosną
Jak pokazują dane Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, w ubiegłym roku wielu przedstawicielom branży udało się poradzić z zaległościami. Liczba firm opóźniających płatności faktur i rat kredytów spadła z 9698 w marcu do 9453 w grudniu 2019 r. Udział przedsiębiorstw restauracyjnych z problemami płatniczymi zmalał z 7,7 proc. do 7,3 proc.
Marzec 2020 r. przyniósł bardzo wyraźne odwrócenie tego trendu. Choć odsetek utrzymał się na grudniowym poziomie, liczba zadłużonych podmiotów wzrosła do 9830.
Dane z maja pokazują, że wielu przedsiębiorców gastronomicznych nie poradziło sobie również w pierwszych miesiącach obowiązywania ograniczeń. Liczba firm z nieuregulowanymi zobowiązaniami wzrosła do ponad 10,3 tys., a odsetek niesolidnych dłużników do 7,6 proc.
Biorąc pod uwagę całościową kwotę zaległości branży restauracyjnej, widać utrzymujący się stały trend wzrostowy. Między marcem 2019 r. a marcem 2020 r. długi branży gastronomicznej zwiększyły się o ponad 14 proc., do 647,4 mln zł. W kolejnych dwóch miesiącach podskoczyła jeszcze o 3,6 proc. , czyli dodatkowe 23 mln zł. Dla porównania, w całej gospodarce, zaległości przedsiębiorstw w omawianych okresach rosły wolniej, bo o 9 proc. oraz o 2,3 proc.
Najbardziej – po 10 proc. podwyższyły się w czasie lockdownu zaległości firm cateringowych oraz mobilnych punktów gastronomicznych. Na koniec maja wyniosły one odpowiednio 45,8 mln zł i 15,2 mln zł. Największa kwota spoczywa jednak na restauracjach i stacjonarnych punktach gastronomicznych – ponad 550,1 mln zł. Tu jest też największy odsetek firm, które opóźniają rozliczenia z dostawcami i bankami – 8,5 proc.
Kryzys i niepewna przyszłość
– Kryzys wywołany pandemią miał ogromny wpływ na wszystkie gałęzie gospodarki. Wielu przedsiębiorców, niezależnie od reprezentowanej branży, z trudem odnalazło się w nowych warunkach. W ostatnich tygodniach sytuacja nieco okrzepła, ale nadal daleko jej do normalności, na dodatek rosną też ceny – ocenia Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
Według danych GUS ceny towarów i usług konsumpcyjnych w czerwcu 2020 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku wzrosły o 3,3 proc. W przypadku restauracji i hoteli różnica jest o wiele wyraźniejsza – sięga 6 proc.
– Wydaje się, że dla urlopu Polacy są w stanie na chwilę zapomnieć o pandemii. Stąd widok zatłoczonych promenad i lokali w wakacyjnych kurortach. Ale po powrocie do domu przypomina się, że wirus nie odpuszcza i rośnie bezrobocie. W rezultacie, w obawie o zarażenie się, a także w ramach oszczędności, klienci na razie nie korzystają z wielu usług tak chętnie jak wcześniej. Pokazują to zresztą nasze badania. Na dodatek po ofertę branży HoReCa wciąż w bardzo umiarkowanym stopniu sięgają firmy, które na razie zawiesiły organizację różnego rodzaju imprez biznesowych. Sytuacja branży nie jest łatwa – podkreśla Sławomir Grzelczak.
Red. (źródło: bik.pl)