Czy dodatki do żywności, często kojarzone z oznakowaniem literą „E” na etykietach, są bezpieczne dla zdrowia i czy te związki są poddawane kontroli? Odpowiedź jest jednoznaczna: taka kontrola jest prowadzona odkąd substancje dodatkowe zaczęły być powszechnie stosowane do przemysłowej produkcji żywności – informuje Instytut Żywności i Żywienia.
Każda substancja dodatkowa (czy to barwnik, substancja konserwująca, emulgująca i inne) zanim trafi jako składnik do żywności, musi być wcześniej przebadana pod względem bezpieczeństwa stosowania.
Oto podstawowe zasady:
- Dopuszczenie substancji do użycia odbywa się na podstawie badań, w tym badań toksykologicznych przeprowadzonych na zwierzętach. Na podstawie uzyskanych wyników niezależne gremia ekspertów w tym Połączona Komisja Ekspertów do spraw Dodatków do Żywności (Joint Expert Committee on Food Additives – JECFA), ustala bezpieczną dawkę substancji, która może być pobrana przez człowieka z żywnością w ciągu dnia. Jest wyrażona jako ADI (Acceptable Daily Intake – dopuszczalne dzienne pobranie) i jest podawana w mg/kg masy ciała/dzień. Na poziomie UE, bezpieczeństwo dodatków do żywności ocenia Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), wcześniej Komitet Naukowy ds. Żywności (SCF). Ponowna ocena dodatków do żywności ma być przeprowadzona do 2020 r.
- Producenci żywności nie mogą stosować dodatków w dowolny sposób. Przepisy prawa żywnościowego obowiązujące w krajach UE zawierają informacje do jakich produktów, bądź grup produktów można stosować dodatki i w jakich ilościach.
- Od czasu kiedy dodatki do żywności zaczęły być w powszechnym użyciu, w każdym z krajów członkowskich UE rozpoczął się monitoring ilości ich pobrania z dietą. Jeśli zachodzi ryzyko przekroczenia dopuszczalnych bezpiecznych ilości, eksperci dokonują korekty wartości ADI dla danej substancji dodatkowej na podstawie danych o spożyciu przekazywanych przez kraje członkowskie. Od wielu lat badania nad spożyciem żywności w polskim społeczeństwie prowadzi Instytut Żywności i Żywienia w Warszawie. Od 2000 roku Instytut w ramach współpracy z Głównym Inspektoratem Sanitarnym monitoruje pobranie substancji dodatkowych z dietą przez polską populację.
Analiza danych
Monitoring dodatków do żywności prowadzony w latach 2003-2016 wykazała, że:
- Najwyższe oszacowane narażenie (na podstawie średniego pobrania z dietą) związane jest z pobraniem substancji stabilizujących, emulgujących i wiążących: estrów sorbitolu E 493-494 średnio na poziomie 341,6% akceptowalnego dziennego pobrania (ADI), stearoilomleczanów E 481-482 średnio 104% ADI oraz konserwantów: sorbinianów
E 200-203 średnio 163% ADI i azotynów E 249-250 średnio 91% ADI. - Zawartość substancji konserwującej: azotanów E 252-252 i substancji przeciw- utleniającej BHA (butylohydroksyanizolu) E 320 w diecie jest niska – średnie pobranie stanowi od 1% do 1,4% ADI. Z kolei najwyższe narażenie na barwniki pobierane z dietą zanotowano dla barwnika annato E 160b (średnio około 30% ADI), a najniższe dla czerwieni koszenilowej E 124 i żółcieni pomarańczowej E 110 (średnio do 2 % ADI). Najbardziej narażone na dodatki w diecie są dzieci i młodzież oraz mężczyźni w wieku 18-75 lat.
- Dodatkowo wykazano, że barwniki E102, E104, E122, E124, E110, E129 (tzw.”grupa 6 barwników z Southampton”), mogą mieć szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci (informację o takim wpływie na zdrowie, producent musi umieszczać na etykiecie produktu, gdzie dodano barwniki z tej grupy). Z tego względu należy zwracać szczególną uwagę, aby najmłodsi nie spożywali codziennie zbyt dużej ilości słodkich produktów takich jak: cukierki, batony, ciastka i ciasta i inne słodkie przekąski, gdyż zwiększa to ryzyko, że pobrane ilości dodatków będą znaczne. Zamiast słodyczy, zachęcajmy dzieci i młodzież do jedzenia większej ilości świeżych owoców i warzyw, a zamiast picia słodkich napojów dobrze, aby jak najwcześniej wyrobić u nich nawyk picia wody.
W codziennej diecie, obok słodyczy, należy również zwrócić uwagę na peklowane produkty mięsne, do których są dodawane m.in. konserwanty. Dotyczy to szczególnie azotynów potasu i sodu E 249-250. Ze względów bezpieczeństwa są one stosowane w produkcji wędlin i mają za zadanie przeciwdziałać rozwojowi toksyny botulinowej (jad kiełbasiany) wytwarzanej przez bakterie z rodziny Clostridium botulinum. Ilości azotynów i azotanów, które mogą być dodawane do wyrobów mięsnych są ustalone na poziomach, które gwarantują bezpieczeństwo produktu gotowego.
Na podstawie badań IŻŻ, spożycie wędlin winno być ograniczane, zwłaszcza w diecie dzieci i dorosłych mężczyzn (średnie pobranie dla E 249-250 w diecie dzieci i młodzieży wynosi 106,7% ADI, w diecie dorosłych mężczyzn 121,8% ADI). Zbyt częsta konsumpcja wyrobów peklowanych może powodować ryzyko przekroczenia poziomów bezpiecznych dla organizmu. To zjawisko jest niepożądane. Udowodniono bowiem, że azotyny wykazują właściwości rakotwórcze.
Na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci zmienił się model żywienia Polaków. Żywność przetworzona stała się bardziej dostępna, do przygotowania posiłków powszechnie są używane półprodukty i produkty gotowe. Coraz częściej spożywamy posiłki poza domem. Te zachowania w dużym stopniu decydują o ilości dodatków, które możemy pobrać z żywnością. Im więcej żywności przetworzonej spożywamy, tym narażenie na pobranie dodatków wzrasta.
Zatem nie bójmy się dodatków do żywności, bo ich stosowanie jest regulowane prawem żywnościowym i kontrolowane przez urzędową kontrolę żywności. Aby zmniejszyć spożycie tych substancji, częściej wybierajmy żywność nieprzetworzoną. Warto kierować się Piramidą Zdrowego Żywienia i Aktywności Fizycznej przy komponowaniu codziennej diety – zaleca IŻiŻ.
Red. (źródło: IŻiŻ)