Podatek cukrowy ma obowiązywać od 1 stycznia 2021 r. Pierwotnie nowa danina miała wejść w życie 1 lipca 2020 r. Sejm przegłosował jednak przepis nowelizując ustawę… która nie obowiązuje, a nawet nie opuściła Sejmu.
W ramach kolejnej ustawy „covidowej” posłowie przegłosowali poprawkę. Przyspiesza ona podatek cukrowy, ma wejść w życie na początku 2021 r.
Do ceny każdego słodkiego napoju dołożona ma być stała opłata 50 groszy plus opłata płynna w zależności od ilości cukru. Jak wyliczono, litr popularnego napoju może zdrożeć nawet o 90 groszy. Często dziś sięgamy po takie napoje. Teraz będziemy kupować tańsze, gorsze zamienniki – prognozują eksperci.
2 mld zł z nowej daniny mają trafić nie do budżetu, a do NFZ. Dlatego rząd nie nazywa opłaty cukrowej podatkiem.
– Ta ustawa powinna być ustawą podatkową i powinna mieć całkiem inną nazwę. Narzędzia użyte w ustawie są narzędziami typowo fiskalnymi – mówi Arkadiusz Grądkowski z Konfederacja Lewiatan.
Zdaniem ekspertów wyższe ceny odchudzą, ale… tylko nasze portfele.
Podobne opłaty wprowadziło już 25 krajów na całym świecie. O pozytywnych skutkach mówią w Wielkiej Brytanii i we Francji. Na Węgrzech liczba otyłych nie spadła, podobnie jak w Meksyku.
– Od płacenia podatków nie będziemy ani zdrowsi ani szczuplejsi – podkreśla Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Właściciele rozlewni napojów boją się, że za kilka miesięcy będą spore ograniczenia liczby pracowników.
– Boimy się najgorszego. Tego, że będziemy musieli redukować zatrudnienie. Ja oscyluję, że po wprowadzeniu podatku możemy stracić 30 proc. sprzedaży – mówi Janusz Rubas, prezes Hoop Polska.
Red.